Jest ciężko. Wymieniają nam rury. O ile Riko znosił te wiertarki i krzyki całkiem dobrze, to Pimpek czuje się nad wyraz niepewnie. Obszczekuje obcych dopóki ich spokojnie nie obwącha (co z tego, że to ci sami co wczoraj...), zrywa się czasem z hałasem na jakiś większy hałas i cały czas jest czujny. Dziś mogę trochę posiedzieć z nim w domu, ale wczoraj większość czasu spędził na smyczy przywiązany do fotela.
Teraz siedzi na parapecie i nasłuchuje uważnie. Ćwiczę z nim kontakt, to się zawsze przyda.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz