W połowie wczorajszego wieczornego spaceru rozległ się huk. Pimpek napiął wszystkie mięśnie, ale jeden strzał jeszcze wytrzyma. Niestety, strzeliło drugi, trzeci, piąty raz. Musiałyśmy wracać. Dobrze, że Pimpek ciągnął w stronę domu a nie w siną dal i dobrze, że po pierwszym huku zdążyłam zapiąć go na smycz, ale i tak sporą część drogi musiałyśmy nieść go na rękach.
Zostawiłyśmy psiaki w domu i poszłyśmy zobaczyć na polanę z której dobiegały krew w żyłach (Pimpka) mrożące odgłosy kto jest taki mądry. Jakaś grupa w wieku nastoletnim próbowała wypuścić w niebo balony. Po co były im do tego petardy? Nie wiem. Ale myślę, że przecież nie tylko Pimpek boi się wystrzałów. Może przez ich głupotę jakiś burek pognał w siną dal?
Takie artefakty pozostały po występach grupy ogniowej:
Dziurawe balony |
To pomagało im przy odpalaniu ładunków |
Został też fragment... Podpałki? Nie do końca wiem co to jest, ale dwie rzeczy są pewne
1. Jest to trująca substancja
2. Riko próbował ją dziś zjeść, powstrzymałyśmy go w ostatniej chwili
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz