Pokazywanie postów oznaczonych etykietą trening. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą trening. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 19 czerwca 2016

Frizgility - podejście pierwsze

Działo się to już niemal dwa tygodnie temu. Wtorkowym popołudniem siedziałam nad książkami (koniec roku...) gdy otrzymałam wiadomość od Beaty:

"Wychodzimy, bierz frisbee"

Miotana pomiędzy potrzebą wytchnienia a poczuciem obowiązku, z wyrzutami sumienia zebrałam się i wyszłam. Kiedy zobaczyłam, jak Beata wychodzi, obładowana wszelkimi fantami wiedziałam, że nie jest dobrze...

Pomijając niedogodności związane z niestabilnością całego sprzętu (tunel z Biedronki i naprędce skonstruowane hopki), nie było źle. Nie wiem co odbiło Pimpkowi jeśli chodzi o aport (u Riko to normalne), pewnie był zbyt podniecony. Ogólnie, to są jakieś nadzieje.


Potem, poćwiczyłyśmy rzuty (to się zawsze przyda) i Beata wróciła do domu. Ja jeszcze trochę się przeszłam i porzucałam Pimpkowi. Jestem z niego niesamowicie dumna, bo usiłował nawet wyskakiwać po dysk! Wprawdzie ani razu mu się nie udało, ale idziemy w dobrym kierunku.
Do nauki wróciłam nabuzowana pozytywną energią, zaprawdę powiadam Wam - tego mi było trzeba!


sobota, 23 stycznia 2016

To jest sport dla nas!

Dzisiaj wraz z Zosią i Lunką pojechaliśmy na pierwszy trening canicrossingu. Powiem szczerze że nigdy nie interesował mnie ten sport. Ale z ciekawości skusiłam się na trening pod okiem doświadczonego trenera. Sprzęt został wynajęty przez nas, oczywiście mogłam biegać w swoich szelkach ale postanowiłam biegać w sprzęcie od NON-STOP. Polecam tą firmę za solidne wykonanie i bezpieczeństwo jakie daje pod czas biegu dla właściciela i psa. Sam trening organizowany był przez Biegamyzpsem.pl. Organizują oni dwa razy w tygodniu- wtorki i środy - treningi canicrosowe na Warszawskich Kabatach lub w parku Bródnowskim w godzinach 18-19. A raz w miesiącu, w sobotę, wybierają jakiś inne miejsce. Miesiąc temu było w Forcie Bema. Miałam tam się pojawić, jednak lekarz skomplikował mi wyjazd.. Ale dziś się nie poddałam pojechałam wraz z Zosią na trening na 11 do 12. Przez korek spóźniłyśmy się 5 min, ale na szczęście na nas zaczekali. Niestety, Riko za dużo zjadł i zwymiotował nam w samochodzie. Mimo niemiłego początku, trening był bardzo przyjemny. Zdążyłam się wiele nauczyć w szczególności jak ma wyglądać trening, jak go urozmaicać, jak rozgrzewać psa i oczywiście siebie, jak dostosować sprzęt, od czego zacząć, jak zwiększać zaawansowanie biegu i wiele, wieeeele jeszcze innych rzeczy. Jak na początkującego Riko bardzo dobrze sobie radził i biegł cały czas jako lider drużyny, pani Beata powiedziała że pierwszy raz widzi cockera który jest tak najarany i biegnie dwa razy szybciej od borderów które głupiały i skakały koło właścicieli. Za to Riko bardzo ładnie, biegł przede mną i ciągnął mnie cały czas. Nie reagował też na zaczepki innych psów i cały czas biegł szczęśliwy. Pod koniec kolana zaczęły mi wysiadać i prawie nie mogłam biec, ale Riko dostosowywał się do mojego tempa, a kiedy mówiłam mu "go" biegł coraz szybciej, szczekając do innych psów biegnących przed nami.
Cały trening bardzo mi się podobał, zapaliłam się do tego sportu. Będę trenować regularnie, będzie towarzyszyłam mi w tym Zosia, która również rozpoczyna przygodę z tym sportem. No i oczywiście będziemy jeździć na treningi grupowe raz w tygodniu, a jak się zrobi jasno o 18 będziemy biegać też w tygodniu w parku Bródnowskim. Dziś lub jutro zamierzam poprosić tatę o zakup dla mnie pasa i smyczy do biegania, mam nadzieję że przyjdą przed feriami albo przynajmniej na drugi tydzień, kiedy to jadę z Riko na działkę do dziadków i będę tam biegać z nim, z Dianą i z Miśką (ale tylko Riko będzie biegał na smyczy ze mną). Do canicrossingu będę trenować bikejorning, czasem agility, czasem frisbee, obi, tropienie, sztuczki, dużo ćwiczeń na piłkach gimnastycznych (na które tworzy się oddzielny post ;) ) mam w planach też spróbowanie swoich sił w obronie i dog diving'u który interesuje mnie już od dawna tak samo jak inne sporty. ;)
Oto i nasz najlepszy trening w życiu!:)
                                  Szczęśliwy piesek :D
Coś mu wyskoczyło :)

wtorek, 5 stycznia 2016

Czy znaleźliśmy swój sport??

Ostatniego czasu było bardzo dużo na temat sportu dla mnie i dla Riko. Męczyłam się z tą sprawą dość długo, dużo jeździliśmy na treningi, sami trenowaliśmy itp. Jednak po miesiącu namysłu dotarłam do końca. Do miejsca gdzie wszystko jest wiadome, miejsca gdzie odnalazłam siebie.

Cały czas chodziło mi o to, aby Riko się dobrze bawił i miło spędzał czas ćwicząc ze mną. Pewnie większość z was uważa że miałam ułatwione zadanie w związku z tym iż Riko jest cocker spanielem. Rasa z określonymi predyspozycjami i tak dalej. Uwierzcie mi, to właśnie przez to, iż Riko jest cockerem miałam jeszcze gorzej. Aby wywołać radość i entuzjazm w mojego pieska gdy tylko wypowiem słowo związane ze sportem który wybiorę. Jednakże, w tym tygodniu Riko ułatwił mi wybór sportu.

                                             Riko i Lunka <3

                                                             Rikaś jak wracaliśmy po treningu


UWAGA!!!
 Będę zachwycać się swym pieseczkiem!!!

W poniedziałek pojechaliśmy na trening. Towarzyszyły nam Luna i Zosia. Jak pojechać na trenig z psem, który szybko się rozprasza, przeszkadza innym i nawet jeśli jakiś pies zechce się z nim pobawić on się odwróci i sobie pójdzie?
Jak widać w głowie miałam czarne myśli, no ale dobra, co mi tam, pojadę. Dojechałam z Riko do Zosi i bum! Co się stało? Riko pokazał się z najlepszej strony. Usiadł, dał się pogłaskać i co najważniejsze grzecznie chodził na smyczy, ani razu mnie nie pociągnął! (U Riko to jest rzecz nie słychana). Dochodzimy na teren gdzie odbywać się miał trening. Puściłam Riko ze smyczy i kolejny raz mnie zadziwił - zaczął bawić się z Lunką!!! A na Riko to już w 100% nie normalne.

Następnego dnia poszłam z Riko na spacer na polanę. Po drodze spotkaliśmy Berę (bernenkę z sąsiedztwa) i, co mnie również zdziwiło, Riko zaczął się z nią bawić i nie chciał iść się załatwić mimo, iż potrzebował. A dziś aż nie wiem jakimi słowami wyrazić mą dumę, gdy mój pies który przez 5 lat był oschły w stosunku do innych psów biegnie do każdego psiaka, zaprasza go do zabawy i zaczyna się z nim bawić, cały w skowronkach. Dziś, mówię serio, mój pies, mój Riko, który nigdy nie bawił się z najlepszą kompanką zabaw Pimpka, Miją, ponieważ miała na niego za dużo energii to dziś i z nią się chętnie pobawił, nawet kilka razy dogonił tego małego demona prędkości.

Czas na podsumowanie mych wypocin:
pewnie każdy z Was mysli że wybrałam agility, no bo te treningi i Riko pomógł mi wybrać... Ja jednak, po całym tym namyśle uważam, że to nie jest sport dla nas.
UWAGA PO RAZ PIERWSZY zgodzę się z Leną, iż Riko jest za wolny do agi. To prawda, chętnie biega, jest nakręcony, ale to nie wystarczy. Oczywiście szybkie bieganie to kwestia większej ilości treningów. Kolejne to frisbee jednak Riko uważa, że dekielki to nie jego bajka. Owszem bywa czasem na nie STRASZNIE nakręcony jednak kiedy wyjdziemy na polane bardzo często to nakręcenie znika.No to zostaje nam obi. To chyba byłby strzał w dziesiątkę. Riko lubi ten sport, ułatwia mi pracę samym swym umysłem. Jednakże ja kocham sporty z adrenaliną i sport typu obedience bardzo szybko mnie nudzi i nie mam ochoty go zbytnio ćwiczyć.

[Jak się komuś nie chciało czytać, to może pominąć aż dotąd]

Wybrałam OBEDIENCE  będziemy się w tym kierunku rozwijać, trenować, no i co najważniejsze będziemy czerpać przyjemność z każdego treningu.

poniedziałek, 7 grudnia 2015

Sporty - moja odpowiedź

Zostałam wywołana na mównicę przez Beatę... Jaki sport jest najlepszy dla niej i Riko? Najpierw opowiem Wam jak ja podejmowałam decyzję.
Kiedyś byłam bardzo nastawiona na agility. Pimpek jest bardzo szybki, skoczny i nakręcony na zabawki. Czyli, można powiedzieć - mistrz agi! Dlaczego więc nie?
Pimpek ma już 7,5 roku. Wcześniej, mama nie zgadzała się na treningi. Dziś na regularne ćwiczenia jest już za późno... Ale pod koniec lutego szykują nam się zawody! Jak tylko będę zdrowa...

Właśnie - zdrowie. Mam chorą tarczycę. Jeśli mam dobrze dobrane leki, powinnam ćwiczyć, kardiolog zaleca mi wtedy biegi. Dlatego biegałam. Jednak kiedy mi się pogorszy - już bywało tak, że bieg aby dopaść uciekającego tramwaju kończył się dla mnie miłą podróżą do szpitala w towarzystwie wezwanych ratowników medycznych. Nie mogę więc angażować się w sport, który ode mnie wymaga biegu.
Właśnie, bieg. UWIELBIAM canicross. Marzą mi się zawody z dogrekkingu. I kiedyś na jakieś się wybiorę. Ale nie mam co liczyć na wysokie miejsce. Bez regularnych treningów...
No to może dogfrisbee? To nie jest zła opcja, ale problemem są wiecznie chore dziąsła Pimposzka. A wet odradza nam zdejmowanie kamienia z uwagi na wiek. Na pewno będziemy się w to bawić, tak dla fanu i dla szpanu ;) ale na razie mamy od PB zakaz tykania dysków. Czekamy na premisję!



Flyball! Idealny sport dla nas! Pies biega, ma być szybki, aport, ja tylko wrzeszczę - świetna sprawa. Ta, ale do tego potrzebna maszyna. Maszyny są w klubach a poza nimi, tak sobie, ćwiczyć nie ma jak. Odpada.
Z tych popularnych sportów (bo był romans z zaprzęgiem) zostało nam obi. I to jest to. Liczy się precyzja, dokładność, ja mogę ćwiczyć zawsze a w gratisie otrzymujemy świetnie wyszkolonego psiaka. Może zawody dla niewtajemniczonego sprawiają wrażenie nudnych, ale dla mnie to jest cud, miód, ultramaryna. Na razie, PB poleciła nam rally-o. Byliśmy na pierwszych i na pewno nie na ostatnich zajęciach.
A Beata i Riko? Odradzam agillity. Każdy lubi wygrywać, a Riko, bądźmy szczerzy, na podium jest o wiele za wolny. On to lubi, nie powiem, bo biega, nakręca się, ale jego bieg jest zdecydowanie poniżej średniej.

Nawet nie wiem ile lat ma to zdjęcie


Canicross? Rikul ciągnie na smyczy, więc niby dla niego :). Tyle, że wymaga to od przewodnika samozaparcia i wytrwałości. A z tego co pamiętam z naszych wspólnych treningów, Beata ma poważny problem do zmotywowania się, żeby po szkole iść biegać. Nie kocha tego, nie ma co się zmuszać.
Polecam frisbee i obedience. We fri może nie dystanse, ale freestyle - to może działać. Riko lubi dyski, jest nieźle nakręcony, ma też odpowiednie gabaryty by dog catch nie skończył się dla Beaty złamaniem którejś z kości. Ale trzeba uważać na pogodę. Ostatnio wiatr skutecznie długo uniemożliwiał trening, w dodatku nie sposób ćwiczyć w ciemnościach, kiedy nawet nie widać dysku. A obi? Beata pisze, że Riko się nudzi. Jak ja patrzę z boku, to myślę, że starczy doprawdy malutka zmiana podejścia a spaniel na nowo pokocha tę aktywność. Widzę iskierki w jego oczach gdy patrzy na swoją panią w pięknym, książkowym kontakcie. Jeśli tylko Beata go nie zniechęca, chodzi przy nodze, zmienia tempa a cały zadek wierci mu się z ekscytacji.

sobota, 5 grudnia 2015

Sporty. Co wybrać?!

Pustką zawiało na blogu. Nie pojawiałyśmy się też w komentarzach na Waszych blogach, poprawimy się.
Ostatni czas był dla mnie bardzo ciężki, wczoraj skręciłam kostkę.👍 Ach te spacery o kulach.
Cały czas się nudzę, więc ćwiczę z Riko na piłce (coraz lepiej mu to wychodzi, widzę postępy👀). Jednakże ten post nie będzie o tym co robimy gdy się nudzę, tylko o moich trudnych wyborach. Tak jak już ostatnio pisałam byłam za obedience, a wczoraj to samo pytanie powróciło

----> "Który sport mam wybrać?!" 

Znowu nie wiem co sprawia Riko przyjemność, jaki sport mam ćwiczyć aby nas rozwijać sportowo?? To jest pytanie które bardzo mnie dręczy. Dzięki skręconej kostce mam miesiąc na podjęcie decyzji, który sport wybrać do regularnych ćwiczeń:
agility,


frisbee

czy obedience?!


Wiele razy robiłam listę za i przeciw, jednakże nigdy nie były to wystarczające argumenty. Jak zaczęłam ćwiczyć poważniej obi, Riko po miesiącu był tak znudzony, że od razu gdy tylko mówiłam "równaj" to on miał mnie głęboko pod ogonem. Wniosek, jaki wyciągnęłam z naszych romansów z poszczególnymi sportami jest taki: Riko kocha tylko agility, a frisbee czy obi go nie interesuje ani odrobinę.
W sumie chciałam ćwiczyć jeden sport z wniosku na koszty. Jeszcze nie wybrałam, wybiorę dopiero jak będę mogła biegać. Waham się pomiędzy agility a obedience.
A może wy macie jakieś sugestie co do wybrania sportu? ( Lena, ty też możesz wyrazić swe zdanie w komentarzu, bo na spacerze raczej się teraz nie będę pojawiać XD)

czwartek, 12 listopada 2015

Kiedy Leny nie ma, dyski harcują!

Kiedy Lena wyjechała a ja nudziłam się w domu, naszła mnie myśl , aby wziąć frisbee i coś poćwiczyć. Poszliśmy na polanę, odpięłam Riko ze smyczy i zaczęłam go nakręcać na trzymane w mojej ręce frisbee, udało się - jest nakręcony. Skoro tak, to pora na kilka szczeniaczkowych rzutów ( tak nazywamy rollery ). Po kilu minutach wszystko gotowe - możemy zaczynać poważniejsze rzuty, najpierw kilka overów przez nogę.
Riko spisywał się pięknie, nadszedł czas na poćwiczenie distansów. U nas one leżą i podnieść się nie chcą Emotikon wink Postanowiłam, że zacznę od ukucnięcia i bliskich rzutów, żeby skakał po dysk. Udało się! Po chwili wiedział, że po frisbee trzeba SKAKAĆ! Mogłam trooochę zwiększyć dystans, ale jeszcze nam daleko do ideału.






Niemniej jestem dumna i szczęśliwa, że mam tak pojętnego pieseczka!!! <3Emotikon heart

czwartek, 29 października 2015

I co z bieganiem?

Czyli jesienny dół. 
Nie cierpię jesieni. Może Pimpek ma mnóstwo energii, nareszcie nie zdycha od gorąca, biega, skacze, jakby mógł to by latał, ale ja zdecydowanie wolałabym siedzieć pod kocykiem. Nie oznacza to, że przestałam lubić wychodzenie - mam psy 5 lat i przez ten czas TRZY razy nie chciało mi się iść na spacer. Tyle, że teraz jest zimno, ciemno, mokro, pies musi chodzić w kamizelce odblaskowej, ma brudne łapy (czyli ja mam brudną kurtkę i spodnie), piłka cała w błocie a w perspektywie mróz.
O ile ja się nie poddaje i dzielnie przemierzam okolicę, to Beata zaczęła ostatnio negować sens naszego biegania. W związku z tym, na dzisiejszy trening wyszłam sama. Niestety, moje Endomondo znowu się wykrzaczyło, więc nie podam Wam ani tempa, ani odległości ale powoli przymierzamy się do przejścia do następnego etapu :D

W niedawnej, prawdziwie jesiennej mgle, Pimpek wyglądał tak:


Zdjęcie zrobione telefonem.

środa, 14 października 2015

Problemy węgielków

W moim dość jeszcze krótkim życiu miałam dwa psy, kota i chomika. Zdjęć kota niestety nie mam, ale był czarny, z białym krawacikiem. Pierwszy z psiaków wyglądał tak:


Bunia. Łysinka na piersi, krzywe łapki i ok. 15 lat, ale była moim pierwszym psem.

Obecnego chyba nikomu przedstawiać nie trzeba:



Nie mam żadnego dobrego zdjęcia chomika pod ręką, ale chyba już załapaliście, że uwielbiam czarne zwierzaki? Wyglądają szczuplej, smuklej, są pełne gracji jak... No właśnie. Jak czarne pantery.
Ale ich uroda ma poważny mankament. Otóż kiedy zbliża się zima a dni robią się coraz krótsze... Na spacerze widzę tyle: 

Ta biała plama to Riko. Gdzie Pimpek? No właśnie.

Dlatego, gdy wychodzimy czy to po zmroku, czy to przed świtem zabieramy ze sobą kamizelkę odblaskową. Nie jestem zwolenniczką ubierania psów. Oczywiście, rozumiem ubranko na psiaku, który cały czas trzęsie się z zimna, ale jeśli nie jest to absolutnie konieczne... 
W każdym razie, teraz na spacerki Pimpek chodzi tak:


A jeszcze ze spraw bieżących? Pimpek był ze mną na treningu rally-o. Było świetnie, ale nie wiem czy uda nam się kontynuować zajęcia. Wczoraj zaś pojechaliśmy z Beatą i z Riko na torek agility (zdjęcia będą w weekend), poćwiczyć przed sobotnimi zawodami. 
Tak, tak, Riko będzie biegał! Dobrze widzicie. Spotkamy kogoś?


czwartek, 17 września 2015

Trenujemy się

Ja się czuję już prawie dobrze, a pogoda taka piękna, że aż żal nie skorzystać. No to skorzystałyśmy!
Na bieganie było zdecydowanie za gorąco, więc postanowiłyśmy pochodzić. Włączyłyśmy Endomondo (znajdźcie nas!) i wybrałyśmy się do jednego z pobliskich parków. Majaczyło nam się, że jest tam sztuczny strumyk, w którym psiaki będą mogły się wykąpać. Na miejscu okazało się, że strumyk owszem, był. Ale już nie ma. Został sam rów. Oblałyśmy więc psiaki wodą i pozwoliłyśmy im w spokoju pochodzić.
Ponieważ wciąż nie miałyśmy dosyć, zatrzymałyśmy się na siłowni koło placu zabaw i troszkę jeszcze poćwiczyłyśmy. Ze zdziwieniem zobaczyłyśmy, że obok są jakieś dziwne instalacje, służące do... chyba do parkouru? W każdym razie świetnie nadadzą się do agility :D
Pimpka ciężko "zjechać", ale w drodze powrotnej Riko miał już zupełnie dość i okazywał to kładąc się ostentacyjnie na środku drogi. Robiłyśmy wtedy postój i dawałyśmy psiakom pić. Prawdziwym błogosławieństwem okazała się dla nas stojąca na parkingu laweta, na której stała kilkucentymetrowa warstwa wody. Mogłyśmy spokojnie schłodzić psy.
Nowością (szczególnie dla Riko) była komenda TRENING. Pimpek znał ją już jako ROWER i ROLKI. Oznacza to, że nie można wąchać, załatwiać się i ogólnie zajmować się czymkolwiek co nie jest chodzeniem/biegnięciem.
Podsumowując, przeszłyśmy 5,6km. Jeśli chodzi o średnią prędkość, to wartości zapisane na moim koncie Endomondo są dużo niższe, niż na koncie Beaty. Wynika to stąd, że Beata wyłączała zegar na czas postoju czy spaceru po parku, ja zaś postanowiłam zapisać całą wycieczkę. Prędkość maksymalna, jaką udało nam się osiągnąć, to 8,5km :D

Na wieczornym spacerku trochę pofrisbiakowałyśmy i poćwiczyłyśmy komendę ZOSTAŃ.