czwartek, 31 grudnia 2015

2016

Nowy rok. Tak naprawdę, to przecież nic się nie zmienia. Jedna cyfra, wielkie aj waj. Jak zmienia się cyfra w miesiącu nie urządzamy żadnych imprez (no, chyba, że liczy się oblewanie wypłaty). Ale Nowy Rok jest potrzebny nam. To dobry moment, żeby się zmienić. Jak to wychodzi? Postanawiamy różne rzeczy, bo jakoś tak wypada. Realizacja? Na pewno każdy zna kogoś kto co roku postanawia rzucić palenie. Rok to długo. Przed nami 366 dni harówki. O postanowieniach zapomnimy po miesiącu, nie oszukujmy się, i to jest niezły wynik. 
Dlatego, lepiej podjąć postanowienie, które będzie o sobie regularnie przypominać, nawet jeśli mają być to tylko powiadomienia na facebooku.
Wraz z Beatą bierzemy udział w wydarzeniu "w 2016 roku nauczę psa 50 sztuczek" KLIK.
Na pewno część z nich będziemy znać, ale nie sądzę, żeby były to stracone miesiące. Zawsze może być lepiej, perfekcyjniej.
Serdecznie zapraszamy Was do przyłączenia się do wyzwania. To świetna inicjatywa i świetna zabawa.
A jak już o wyzwaniach mowa, to zapraszamy Was również do wzięcia udziału w wydarzeniu 1000 km spacerów z psem w 2016
Wystarczy mieć Endomondo i dołączyć do rywalizacji KLIK. Zobaczymy jak wam pójdzie!

Na Nowy Rok 2016 życzymy Wam zdrowia, zdrowia i zdrowia (bo bez tego to ani rusz!). 
Radości i zapały do pracy z Waszymi czworonogami.
Pełnych portfeli i przecen w sklepach zoologicznych.
Świetnych seminariów i fantastycznych wyjazdów.
I przede wszystkim spokojnego Sylwestra...

-Lena i Beata-
-Pimpek i Riko-



środa, 23 grudnia 2015

Wesołych Świąt

Wigilia, Święta, czas przemówić ludzkim głosem! Pimpek zapragnął pokazać Wam jak wiele pracy mają psy w Boże Narodzenie.



Z okazji Świąt Narodzenia Pańskiego, życzymy Wam wszystkiego co najlepsze. Niech stoły pełne będą słodkości a choinki prezentów. Niech te wyjątkowe Święta upłyną Wam spokojnie, w miłej, rodzinnej atmosferze. 

życzą

-Beata i Riko-
-Lena i Pimpek-



środa, 16 grudnia 2015

Obroża Comfy - recenzja

Nie planowałam zakupów. Po prostu podczas wizyty w Arkadii w pierwszych dniach grudnia zobaczyłam nowy sklep zoologiczny. Kupiłam Pimpkowi nowy zestaw - smycz i obrożę.



Smyczy używa moja mama i jak na razie nie narzeka. Ale obroża...



Pierwsze wrażenie bardzo dobre - czerwona (a to u nas najważniejsze!). Z plastikowym zatrzaskiem, ale to nic, taką chciałam. Niepotrzebne odblaski - na psie i tak ich nie widać. Moją uwagę zwróciło to coś:


Jak się domyślam, ma zabezpieczać koniec taśmy. Tylko wiecie co? Zaczęło latać po tygodniu po całej obroży. Finał nadszedł jednak w poniedziałek, po dwóch tygodniach użytkowania.

Jak wiecie Pimpek chodzi teraz na długiej lince. Kiedy zapamiętał się w zabawie w berka, chciałam go odwołać i przydepnęłam taśmę. Grzecznie się zatrzymała, ale pies pognał dalej. Zdezorientowana odwołałam Pimposzka normalnie. Chwyciłam obrożę. Koluszko (ten metalowy zaczep na smycz) było wyrwane. 

Czegoś takiego się po Comfy nie spodziewałam. Ostatni raz zdarzyło mi się to cztery lata temu i była to obroża za etykiety z Pedigree! Dobrze, że Pimpek tylko się bawił a nie na przykład polował.

Podsumowując, obroża to fajny dodatek, ale na spacery się nie nadaje, zwłaszcza jeśli ktoś ma gwałtowniejszego psa. Pieniądze wyrzucone w błoto.






poniedziałek, 7 grudnia 2015

Sporty - moja odpowiedź

Zostałam wywołana na mównicę przez Beatę... Jaki sport jest najlepszy dla niej i Riko? Najpierw opowiem Wam jak ja podejmowałam decyzję.
Kiedyś byłam bardzo nastawiona na agility. Pimpek jest bardzo szybki, skoczny i nakręcony na zabawki. Czyli, można powiedzieć - mistrz agi! Dlaczego więc nie?
Pimpek ma już 7,5 roku. Wcześniej, mama nie zgadzała się na treningi. Dziś na regularne ćwiczenia jest już za późno... Ale pod koniec lutego szykują nam się zawody! Jak tylko będę zdrowa...

Właśnie - zdrowie. Mam chorą tarczycę. Jeśli mam dobrze dobrane leki, powinnam ćwiczyć, kardiolog zaleca mi wtedy biegi. Dlatego biegałam. Jednak kiedy mi się pogorszy - już bywało tak, że bieg aby dopaść uciekającego tramwaju kończył się dla mnie miłą podróżą do szpitala w towarzystwie wezwanych ratowników medycznych. Nie mogę więc angażować się w sport, który ode mnie wymaga biegu.
Właśnie, bieg. UWIELBIAM canicross. Marzą mi się zawody z dogrekkingu. I kiedyś na jakieś się wybiorę. Ale nie mam co liczyć na wysokie miejsce. Bez regularnych treningów...
No to może dogfrisbee? To nie jest zła opcja, ale problemem są wiecznie chore dziąsła Pimposzka. A wet odradza nam zdejmowanie kamienia z uwagi na wiek. Na pewno będziemy się w to bawić, tak dla fanu i dla szpanu ;) ale na razie mamy od PB zakaz tykania dysków. Czekamy na premisję!



Flyball! Idealny sport dla nas! Pies biega, ma być szybki, aport, ja tylko wrzeszczę - świetna sprawa. Ta, ale do tego potrzebna maszyna. Maszyny są w klubach a poza nimi, tak sobie, ćwiczyć nie ma jak. Odpada.
Z tych popularnych sportów (bo był romans z zaprzęgiem) zostało nam obi. I to jest to. Liczy się precyzja, dokładność, ja mogę ćwiczyć zawsze a w gratisie otrzymujemy świetnie wyszkolonego psiaka. Może zawody dla niewtajemniczonego sprawiają wrażenie nudnych, ale dla mnie to jest cud, miód, ultramaryna. Na razie, PB poleciła nam rally-o. Byliśmy na pierwszych i na pewno nie na ostatnich zajęciach.
A Beata i Riko? Odradzam agillity. Każdy lubi wygrywać, a Riko, bądźmy szczerzy, na podium jest o wiele za wolny. On to lubi, nie powiem, bo biega, nakręca się, ale jego bieg jest zdecydowanie poniżej średniej.

Nawet nie wiem ile lat ma to zdjęcie


Canicross? Rikul ciągnie na smyczy, więc niby dla niego :). Tyle, że wymaga to od przewodnika samozaparcia i wytrwałości. A z tego co pamiętam z naszych wspólnych treningów, Beata ma poważny problem do zmotywowania się, żeby po szkole iść biegać. Nie kocha tego, nie ma co się zmuszać.
Polecam frisbee i obedience. We fri może nie dystanse, ale freestyle - to może działać. Riko lubi dyski, jest nieźle nakręcony, ma też odpowiednie gabaryty by dog catch nie skończył się dla Beaty złamaniem którejś z kości. Ale trzeba uważać na pogodę. Ostatnio wiatr skutecznie długo uniemożliwiał trening, w dodatku nie sposób ćwiczyć w ciemnościach, kiedy nawet nie widać dysku. A obi? Beata pisze, że Riko się nudzi. Jak ja patrzę z boku, to myślę, że starczy doprawdy malutka zmiana podejścia a spaniel na nowo pokocha tę aktywność. Widzę iskierki w jego oczach gdy patrzy na swoją panią w pięknym, książkowym kontakcie. Jeśli tylko Beata go nie zniechęca, chodzi przy nodze, zmienia tempa a cały zadek wierci mu się z ekscytacji.

sobota, 5 grudnia 2015

Sporty. Co wybrać?!

Pustką zawiało na blogu. Nie pojawiałyśmy się też w komentarzach na Waszych blogach, poprawimy się.
Ostatni czas był dla mnie bardzo ciężki, wczoraj skręciłam kostkę.👍 Ach te spacery o kulach.
Cały czas się nudzę, więc ćwiczę z Riko na piłce (coraz lepiej mu to wychodzi, widzę postępy👀). Jednakże ten post nie będzie o tym co robimy gdy się nudzę, tylko o moich trudnych wyborach. Tak jak już ostatnio pisałam byłam za obedience, a wczoraj to samo pytanie powróciło

----> "Który sport mam wybrać?!" 

Znowu nie wiem co sprawia Riko przyjemność, jaki sport mam ćwiczyć aby nas rozwijać sportowo?? To jest pytanie które bardzo mnie dręczy. Dzięki skręconej kostce mam miesiąc na podjęcie decyzji, który sport wybrać do regularnych ćwiczeń:
agility,


frisbee

czy obedience?!


Wiele razy robiłam listę za i przeciw, jednakże nigdy nie były to wystarczające argumenty. Jak zaczęłam ćwiczyć poważniej obi, Riko po miesiącu był tak znudzony, że od razu gdy tylko mówiłam "równaj" to on miał mnie głęboko pod ogonem. Wniosek, jaki wyciągnęłam z naszych romansów z poszczególnymi sportami jest taki: Riko kocha tylko agility, a frisbee czy obi go nie interesuje ani odrobinę.
W sumie chciałam ćwiczyć jeden sport z wniosku na koszty. Jeszcze nie wybrałam, wybiorę dopiero jak będę mogła biegać. Waham się pomiędzy agility a obedience.
A może wy macie jakieś sugestie co do wybrania sportu? ( Lena, ty też możesz wyrazić swe zdanie w komentarzu, bo na spacerze raczej się teraz nie będę pojawiać XD)