sobota, 20 lutego 2016

Ferie się skończyły...

Dla województwa mazowieckiego ferie skończyły się tydzień temu. Jakoś nie mogłam się zebrać i je podsumować. Pewnie większość chciałoby by ten piękny okres nie miał końca. Ja poniekąd też. Z drugiej jednak strony, cieszę się że to już. Podczas tych dwóch tygodni wiele zdążyło się wydarzyć.

Pierwszego tygodnia byłam w domu. W poniedziałek znowu odwiedziłam lekarza. We wtorek, pierwszy raz wraz z Riko pojechałam na grupowy trening obedience. Poznałam wspaniałe dziewczyny i ich psy, piszemy codziennie i ustalamy kolejny trening który odbędzie się w marcu. Z naszego jednego treningu powstała wspaniała grupa "Warsaw Pack of Hounds", będziemy wspólnie tworzyć grupowe treningi i spotykać się mniej więcej raz w miesiącu. Jak ktoś jest z Warszawy to zapraszamy na trening ! (Jak ktoś będzie zainteresowany to niech pisze w komentarzu, a ja napiszę co, gdzie, jak :))
Na trening pojechałam z Zosią i Lunką, wyjechałyśmy o 10:30, dojechałyśmy tam o 11:40, najpierw trening obedience przez godzinę, potem spacer. Po spacerze pojechałyśmy jeszcze do Maxi Zoo, a potem niektóre dziewczyny pojechały jeszcze na Mc'Donald'a, ja niestety nie miałam już czasu i musiałam wracać. Dojechałam do domu na 17:00, moja mama była wściekła bo miałam być tam tylko do 13:00 i o 14:00 być w domu. Jednak nie żałuję, że pojechałam, ponieważ jak już wspomniałam poznałam wspaniałe dziewczyny i już nie mogę doczekać się kolejnego treningu aby znów wybyć na cały dzień. Tym razem ma jechać ze mną Lena, zobaczymy co z tego wyjdzie.



W drugim tygodniu pojechałam z Riko na działkę. Riko był bardzo grzeczny, bez problemu wychodził na spacer z moim dziadkiem (a zwykle zajmuje mu to kilka dni). Nie zjadał jedzenia innym psom, co więcej, jak u dałam w czwartek jedzenie w nie jego misce to nie chciał jeść tylko uciekał jakby miała go (miska) zjeść. Jedną z dość nie miłych rzeczy było to, że wszystkie psy się przeziębiły (ale już dobrze :)). Spróbowałam również przebiec się na trzy psy i gdyby nie to że Diana (ONka) ma kiepską kondycję to byśmy biegli o wiele dłużej, bo np. Miśka (kundelek) ma świetną formę i biegła cała szczęśliwa. Riko też dawał radę chociaż był trochę już zmęczony. Każdy dzień był prawie taki sam czyli : rano i wieczorem chodziliśmy na +/- 1 godz gdzie chodziliśmy do zakrętu który jest połową drogi do następnej wsi, a popołudniu chodziliśmy na jak najdłuższe spacery - do następnej wsi a potem wracaliśmy polami.
W środę postanowiłam poćwiczyć z psami slalom, ustawiłam kilka kijów w ogrodzie. Riko trochę już umiał slalom ale Miśka i Diana pierwszy raz mogły spróbować przejść po dwie tyczki, wcześniej miały z nim tylko socjalizację, aby nie uciekały. Każdego dnia naszego pobytu Diana i Riko bawili się tak, że nie dawało się ich uspokoić.

Szalona Diana


We wtorek kupiłam do naszej kolekcji poduszkę sensoryczną i jak na razie jestem z niej zadowolona tak jak i z reszty naszego fitnessowego sprzętu.

Jak widzicie my bardzo miło spędziliśmy ferie. A jak było u was? Wyjechaliście gdzieś czy siedzieliście w domach?
Pospacerowe zdechlaki - Riko i Miśka

Do napisania B&R!!

niedziela, 14 lutego 2016

Geny...

Wczoraj byliśmy na grupowym treningu tropienia, organizowanym w parku przy mauzoleum Żołnierzy Radzieckich przez DOG Line, szkołę do której uczęszcza Pimpek.
Kiedy oczekiwaliśmy na instruktorkę, Riko miał swoje "humorki" i warczał na inne psy. Na szczęście, szybko udało mi się go opanować.
Każdy pies miał przejść dwa tropy. Jako początkujący, mieliśmy ułożyć ślad samemu, po jakieś 20 kroków, rzucając na ziemię starty żóły ser. Na początku i na końcu ścieżki miał znaleźć się przedmiot. Swoją trasę pokonaliśmy jako pierwsi i, mówiąc szczerze nudziłam się czekając na Lenę. A ona nie wracała i nie wracała... Okazało się, że na jej szlaku znalazło się o dużo za dużo sera i Pimpek jadł go, i jadł, i jadł... Drugi ślad poszedł już dużo lepiej. Psiaki zaczęły łapać, że nie o ser tu chodzi.
Zresztą, ten ser bardzo atrakcyjny był dla innych czterołapnych spacerowiczów... Trzeba było mieć oczy dookoła głowy i uważać, żeby jakiś obcy pies nie zeżarł śladu.
W międzyczasie zarówno ja, jak i Lena chowałyśmy się i układałyśmy tropy bardziej zaawansowanym uczestnikom.
Psiaki czekają aż ułożymy ślad
Będziemy ćwiczyć tropienie, bo to fajna zabawa. Zwłaszcza dla mojego małego myśliwego (który ku mojemu rozczarowaniu nie zwracał większej uwagi na baraszkujące w trawie wiewiórki). Widać było, że mu się podoba i że węszenie za serem sprawia mu radość. W końcu ma to w genach. Nie jestem pewna, czy będziemy jeździć do DOG Line co tydzień, ale na pewno będziemy układać sobie tropy gdzieś w okolicy.



Na ślad!


Pierwsze spotkanie Pimpka z serem


Riko na szlaku

Co robi ten pies?

poniedziałek, 8 lutego 2016

Ferie

W naszym województwie minął właśnie półmetek ferii. Ja wróciłam

Grzeczna psina w autobusie

Beata zaś wyjechała... Ale, ale! Jakiś czas temu, wybrałyśmy się na spacer. Dziwne, czyż nie? Spadł wtedy taki piękny śnieg! Poczułyśmy, że natchnienie nas pcha. Tak powstał poniższy filmik.


Enjoy!


piątek, 5 lutego 2016

Borderoza

"Borderoza" to choroba atakująca wyłącznie psy. Objawy? Pies jest tak samo głupi i zachowuje się zupełnie jak border collie (oczywiście nie chciałabym obrażać borderów i ich właścicieli). Nad tą chorobą nie da się zapanować, jak już dopadnie, to koniec.
Pimpek nie cierpi na tą chorobę, inaczej niż Riko, który zmaga się z nią już od roku. Oczywiście nie powinnam narzekać na stan umysłu Riko bo połowicznie ta choroba wyszła nam na dobre, zobaczyłam że Riko przyjemność sprawia zabawa dekielkami. Przez prawie całe wakacje dzięki "borderiozie" przećwiczyłam z Riko chyba wszystkie elementy freestall'u jakie mnie zainteresowały, a we wrześniu z okazji moich urodzin pojechałyśmy wraz z Leną na DCDC (które teraz nazywają się Latające Psy).
Jedną z normalnych rzeczy w życiu jest to że jak są plusy to są też i minusy. Jednym z minusów "borderozy" u Riko jest to, że psiak nie potrafi się wyciszyć, chce ciągle pracować czyli po prostu nie zna umiaru w tym co robi. Kiedy w wakacje ćwiczyłam z nim frisbee myślałam że będzie po chwili będzie padnięty, a tu nie! Miał sporo więcej energii niż psy mojej babci- Diana i nawet Miśka, która zawsze ma najwięcej energii ze wszystkich.
Z "borderozą" zmagam się drugi rok i póki co końca nie widać. Jeszcze bardzo dużo pracy z Riko, przynajmniej na spacerze, kiedy nic z nim nie robię a on cały podjarany jakbyśmy mieli zaraz iść biegać. Dodatkowo jest śnieg, a przez to że Riko został przywieziony do naszego domu w styczniu to jako mały szczeniak miał podjarke śniegiem. Myślałam, że to z wiekiem przejdzie. O jakże się myliłam! Jest jeszcze gorzej, nie mogę normalnie iść, bo jak szuram nogami po ziemi to on już w gotowości.
Oczywiście "borderoza" nie pojawia się u każdego psa! I to trzeba zapamiętać, nie jest ona obowiązkowa nawet dla borderków. Aby was uspokoić - na "borderozę" jest (podobno) sprawdzony i działający sposób, po którym nawet najgorsze przypadki się ogarniają, a jest tym świetnym sposobem: robienie nic.
Nie wiem w czym ma to pomóc, jeśli pies w każdym momęcie potrafi zacząć ujadać i nie da się uspokoić. Podobno jak nie odzywa się do psa, nie patrzy na niego kiedy ma tą najgorszą podjarkę to będzie dobrze. Tyle, że Riko, kiedy się na niego nie patrzę, zaczyna okropnie szczekać i nie da się go uspokoić. Ja ten tryb nazywam "Włączeniem go w stan pracy" czyli zaczęcie karmić go smaczkami (przy poćwiczeniu czegoś) równe jest z tym że jak się znudzi nic nie robieniem będzie ujadał, żeby zwrócić uwagę przewodnika. Ostatnio zaczęłam krzyczeć na niego, że nie wolno szczekać (tak wiem że to nie jest metoda pozytywna!) jednak działa to od czasu do czasu. Jeszcze propozycją jest zmęczenie go przed pracą/spacerem/treningiem Naszym sposobem było tropienie, jednak wolę robić to kiedy jest ciepło, a po za tym to, to też nie za bardzo działa na Riko. Muszę przyznać że jeszcze bardziej go motywuje do pracy z człowiekiem.
Nie wiem, może ja to robię źle? A może mój pies umysł zgubił gdzieś w krzakach i nie ma już czym pracować nad opanowaniem?? A może wy macie taki problem ze swoim psem? A może wy macie jakieś pomysły na podjarkę u specyficznego inaczej psa bez mózgu???