Pierwszego tygodnia byłam w domu. W poniedziałek znowu odwiedziłam lekarza. We wtorek, pierwszy raz wraz z Riko pojechałam na grupowy trening obedience. Poznałam wspaniałe dziewczyny i ich psy, piszemy codziennie i ustalamy kolejny trening który odbędzie się w marcu. Z naszego jednego treningu powstała wspaniała grupa "Warsaw Pack of Hounds", będziemy wspólnie tworzyć grupowe treningi i spotykać się mniej więcej raz w miesiącu. Jak ktoś jest z Warszawy to zapraszamy na trening ! (Jak ktoś będzie zainteresowany to niech pisze w komentarzu, a ja napiszę co, gdzie, jak :))
Na trening pojechałam z Zosią i Lunką, wyjechałyśmy o 10:30, dojechałyśmy tam o 11:40, najpierw trening obedience przez godzinę, potem spacer. Po spacerze pojechałyśmy jeszcze do Maxi Zoo, a potem niektóre dziewczyny pojechały jeszcze na Mc'Donald'a, ja niestety nie miałam już czasu i musiałam wracać. Dojechałam do domu na 17:00, moja mama była wściekła bo miałam być tam tylko do 13:00 i o 14:00 być w domu. Jednak nie żałuję, że pojechałam, ponieważ jak już wspomniałam poznałam wspaniałe dziewczyny i już nie mogę doczekać się kolejnego treningu aby znów wybyć na cały dzień. Tym razem ma jechać ze mną Lena, zobaczymy co z tego wyjdzie.
W drugim tygodniu pojechałam z Riko na działkę. Riko był bardzo grzeczny, bez problemu wychodził na spacer z moim dziadkiem (a zwykle zajmuje mu to kilka dni). Nie zjadał jedzenia innym psom, co więcej, jak u dałam w czwartek jedzenie w nie jego misce to nie chciał jeść tylko uciekał jakby miała go (miska) zjeść. Jedną z dość nie miłych rzeczy było to, że wszystkie psy się przeziębiły (ale już dobrze :)). Spróbowałam również przebiec się na trzy psy i gdyby nie to że Diana (ONka) ma kiepską kondycję to byśmy biegli o wiele dłużej, bo np. Miśka (kundelek) ma świetną formę i biegła cała szczęśliwa. Riko też dawał radę chociaż był trochę już zmęczony. Każdy dzień był prawie taki sam czyli : rano i wieczorem chodziliśmy na +/- 1 godz gdzie chodziliśmy do zakrętu który jest połową drogi do następnej wsi, a popołudniu chodziliśmy na jak najdłuższe spacery - do następnej wsi a potem wracaliśmy polami.
W środę postanowiłam poćwiczyć z psami slalom, ustawiłam kilka kijów w ogrodzie. Riko trochę już umiał slalom ale Miśka i Diana pierwszy raz mogły spróbować przejść po dwie tyczki, wcześniej miały z nim tylko socjalizację, aby nie uciekały. Każdego dnia naszego pobytu Diana i Riko bawili się tak, że nie dawało się ich uspokoić.
Szalona Diana |
We wtorek kupiłam do naszej kolekcji poduszkę sensoryczną i jak na razie jestem z niej zadowolona tak jak i z reszty naszego fitnessowego sprzętu.
Jak widzicie my bardzo miło spędziliśmy ferie. A jak było u was? Wyjechaliście gdzieś czy siedzieliście w domach?
Pospacerowe zdechlaki - Riko i Miśka |
Do napisania B&R!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz