Nadszedł wreszcie ten wspaniały dzień. Przyjechała PANI BEHAWIORYSTKA.
Dostało mi się, ale wiedziałam że tak będzie. Wiele się dowiedziałam. Pimpek jest bardzo niepewny siebie i ma poczucie, że ja nie obronię go przed niebezpieczeństwami. Wiem teraz, że źle robiłam karząc mu warować tyłem do zagrożenia. Mam teraz spokojnie, ale pewnie odchodzić. Dostałam pracę domową i wiele cennych rad.
W przyszłą niedzielę idziemy na trening rally-o. Już nie mogę się doczekać!
W Rossmanie pojawiły się ciekawe psie i kocie rzeczy. Nie wytrzymałam i kupiłam.
1. Taki jakiś dysk do przeciągania
2. Obroża na spacery Pimpka z mamą
3. Muszka. Muszki są cool.
4. Na zdjęciu nie znalazło się jeszcze pięć paczek ciastek.
Jestem za to uboższa o ulubioną smycz. Jak to się stało? Otóż Beata wrzuciła na dach Lidla piłkę z szarpakiem. Próbowała ściągnąć ją kijem przyczepionym do smyczy - mojej i swojej. W pewnym momencie coś się chyba rozpięło, bo smycz wraz z patykiem poleciały śladem zabawki.
A Wy straciliście coś w tak idiotyczny sposób? Jestem bardzo ciekawa, pocieszcie mnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz