poniedziałek, 4 kwietnia 2016

Wiosenne Frisbowanko

Ostatni weekend był bardzo ciepły i słoneczny, pogoda idealna do spacerów i treningów. W dodatku zmiana czasu pozwala dłużej cieszyć się widocznością na spacerach. Postanowiłyśmy przypomnieć psiakom trochę zabaw z dyskiem. Nadmieniam tu, że jesteśmy absolutnymi lamerkami ;)
Wzięłyśmy ze sobą gumowy naleśnik z Trixie [którym rzucić się nie da], nie normalny dysk. Dlaczego? Cóż, psiaki były zmęczone, ryzykowałyśmy, że nie będą chciały pracować, bałyśmy się złych skojarzeń z prawdziwym krążkiem. Riko był po treningu agi, Pimpek przez półtorej godziny ogryzał wołową nogę. Zawsze nagrywamy treningi, żeby później przeanalizować- co wyszło, co zrobiłyśmy źle. Postanowiłyśmy się z Wami podzielić paroma ujęciami.



Macie jakieś rady? Chcemy zajmować się tym nieco bardziej na serio, dlatego czekamy na Wasze opinie.

2 komentarze:

  1. Nie znam się za bardzo na fri (my bardziej w agility gustujemy), jedynie większość moich znajomych trenuje frisbee, ale z tego co widzę (i mi się wydaje) to powinnaś poćwiczyć rzucanie dyskiem i łapanie psa xd ;).

    Pozdrawiamy, J&T!
    http://littlewhitecompanion.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej :)
    Na początku na twoim miejscu postarałabym się bardziej nakręcić pieska na frisbee, krótsze sesje treningowe, do tego najpierw poćwiczyć aportowanie, obieganie, śledzenie dysku, a overki, vaulty, flipy czy dogcatche zostawiłabym na później :)
    Nie robiłabym też treningu jeśli psy są zmęczone, a sam trening najlepiej kończyć jak pies jeszcze jest nakręcony i chce współpracować :)

    OdpowiedzUsuń