wtorek, 15 września 2015

Rozłożyłam się

Dziś dużo tekstu. Uwaga, przygotować się!
Beata pisała, że się niegroźnie przeziębiłam - te informacje są już nieaktualne. Mam zapalenie oskrzeli. Tydzień w domku najmarniej.
Każdy spacer to dla mnie wyprawa, ja nie mam siły nawet przed komputerem siedzieć! Wczoraj wyszłam na dwa (nie, nie, nie bójcie się! Mieszkam z mamą, w razie czego ona z Pimpkiem wychodzi! Tyle, że tego serdecznie nie znosi...), dziś na jeden i chyba nie dam rady wyjść na więcej. Musiałam wyjść, bo Pimpuś zjadł już prawie całą karmę. W naszym domu panuje zasada, że ja kupuję rzeczy dla psa. Teoretycznie mama mogłaby pójść do sklepu a ja tylko oddałabym jej pieniądze, ale że honorowa ze mnie bestia - nie mogłam na to pozwolić ;)
Nie mogłam go po prostu zostawić w domku, poszliśmy razem. Nie byłabym sobą gdybym czegoś z nim na spacerku nie zrobiła, a że z powodu okropnej chrypy komendy głosowe nawet dla mnie brzmią wyjątkowo niesympatycznie, postanowiłam poćwiczyć coś innego niż sztuczki. Padło na zostawanie pod sklepem.
Pimpek pod sklepem szczeka. I szczeka. I szczeka. Jakoś nigdy nie mam czasu/nastroju/okazji/humoru żeby to przepracować. No to dziś - próbujemy!
Komenda optyczna (gardło!) SIAD! I dwa kroczki w kierunku tak zwanego "bazarku" na którym znajduje się sklep zoologiczny. Nie zaszczekał? Świetnie! Wracamy do psa, jest ciacho. No to trzy, cztery, pięć kroków. Udało się. No to próbujemy dojść do furtki, o nie, nie wyszło, no to cofamy się... A może w inną stronę? Ślicznie!
I tak dalej. Ćwiczyłam z nim to ok. 15 min, na więcej nie miałam siły. Zaszczekał, odsuwałam się dalej, ucichł, natychmiast wracałam z ciachem. W końcu rzuciłam mu garść smaczków w kupę liści i poszłam do sklepu. Prawie starczyło. Ale za to jak już mnie zobaczył, zaszczekał tylko raz (nigdy nie podchodzę do niego jak szczeka, zatrzymuję się i czekam aż się uspokoi).
Wiem, że jeszcze wiele takich sesji przed nami, ale cóż... Jesteśmy na dobrej drodze!


1 komentarz:

  1. Gratuluję. Ja nigdy nie zostawiam Wikusi przed sklepem, ponieważ często psy są porywane :(. Zawsze wchodzę do sklepu z Niunią na rękach.
    Małgorzata i Wiki swiatkundelki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń